EN

20.12.1984 Wersja do druku

Gombrowicz w pigułce

Piszę dla przyjemności, zwykł był mawiać {#au#405}Gombrowicz{/#}, a przyjemność autora dawno już stała się udziałem czytelnika. I widza. Na warszawskich scenach można ją sobie teraz fundować w sporych dawkach, czas jest po temu i okazja niezwyczajna. Przypominanie współczesnych autorów polskich na 40-lecie PRL warszawskie teatry rozpoczęły pokazaniem pełnej trylogii scenicznej Gombrowicza. O ambitnym acz nudnym "Ślubie" we Współczesnym pisaliśmy, pora spojrzeć na dwa skrajne utwory - młodzieńczą "Iwonę" (1938) i późna "Operetkę" (1967). Nic łatwego, nic prostego nas nie czeka, czego teatry, niestety, nie sygnalizują widzowi, wydając ledwie ulotkę (Dramatyczny) lub efekciarski program "a propos" (Powszechny). Wszystko to jest przejawem swoistej nonszalancji w traktowaniu popularyzatorskiej roli teatru, a ta poza rozplenia się niebywale. Ale do rzeczy. Sztuka pierwsza i sztuka ostatnia. Bliźniacze w doprowadzeniu do absurdu teatralnego stereotypu,

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Gombrowicz w pigułce

Źródło:

Materiał nadesłany

Express Wieczorny nr 248

Autor:

Krystyna Gucewicz

Data:

20.12.1984

Realizacje repertuarowe