"Z aktorstwa się wyrasta" - mówił niedawno w jednym z jubileuszowych wywiadów Andrzej Łapicki. Do kogo pił? Może do nikogo, może nie trzeba za złośliwość brać spostrzeżenia znakomitego aktora i rektora szkoły teatralnej, uczestniczącego na co dzień w uczeniu, dzięki któremu do aktorstwa się też dorasta? Stwierdził rzecz w gruncie rzeczy oczywistą: że w teatrze prócz sławy i umiejętności liczy się także pasja, moc, energia. Więc młodość - ale niekoniecznie z metryki. Z wnętrza. Młodość, która nie musi koniecznie być niedojrzałością czy głupotą - choć bardzo często nią bywa. Najgorętszym spektaklem powstałym od początku sezonu w warszawskich teatrach jest dyplom Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej - "Miłość i gniew" Johna Osborne`a grany na małej scenie Powszechnego. Zwykle nie pisuję na tym miejscu o dyplomowych spektaklach, choć staram się oglądać wszystkie. Szkoły regularnie robią krzywdę swoim studentom,
Tytuł oryginalny
Gniew i rutyna
Źródło:
Materiał nadesłany
Polityka Nr 49