INTERESUJE mnie teatr tylko przez duże "T". Inny o tyle, o ile jego małość pozwala zauważyć prawidła rządzące sztuką i działaniem sztuki. Teatr przez wielkie "T" nie boi się konkurencji, nie straszna mu popularność małego ekranu. W poprzednim felietonie, operując liczbami, udowadniałem, że widzów tracą jedynie teatry kiepskie, w dobrych frekwencja bynajmniej nie spada. Ciekawe, jak te zasadnicze, ogólne prawa, wynikające z danych statystycznych lub wydedukowanych syntez czasami sprawdzają się w życiu. Niedawno otrzymałem depeszę "Przyjeżdżam stop idziemy ma Marię stop". Pod tym - proszę przyznać, że skąpym - tekstem był podpisany mój przyjaciel z czasów szkolnych, mieszkający gdzieś w małym, odległym miasteczku. Tajemnica szybko się wyjaśniła, kiedy przyjaciel stanął w progu. Z krótkiej chaotycznej rozmowy wywnioskowałem, że jako miłośnik teatru wydembiwszy pod byle pretekstem delegację służbową przybył
Tytuł oryginalny
Głupota chodzi także w midi
Źródło:
Materiał nadesłany
WTK Tygodnik Katolicki nr 27