EN

14.06.2002 Wersja do druku

Głos wołającego... do nas

Jerzy Grzegorzewski nigdy nie był reżyserem łatwym. Jego teatr nigdy nie był teatrem społecznym, zaangażowanym czy ideologicznym. "Nie-boska komedia" także taka nie jest. Kiedy kilka tygodni temu Jerzy Grzegorzewski obwieścił w "Rzeczpospolitej", że nosi się z zamiarem złożenia dymisji z funkcji w Teatrze Narodowym, była to wiadomość tyleż zaskakująca, co niewiarygodna. Premiera "Nie-boskiej komedii" nadaje jej prawdopodobieństwa. Dramat Krasińskiego został bowiem odczytany jako gorzka historia niespełnienia i rozczarowania. Nie ma tutaj ani motywu rewolucji, ani diagnozy społecznej. Nawet konflikt Pankrace-go i Henryka nie staje się tematem pierwszoplanowym. Jest za to osamotnienie i zagubienie - treść losów postaci. Finałowa scena, w której Pankracy krzyżując siebie samego, mówi "Galilaee, vicisti!" - jest tylko ironicznym przyznaniem się do klęski. Grzegorzewski zbudował spektakl z cytatów Są tu scenograficzne elementy z poprzednich spektakli:

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Głos wołającego... do nas

Źródło:

Materiał nadesłany

Dzień Dobry nr 22

Autor:

Jakub Janiszewski

Data:

14.06.2002

Realizacje repertuarowe