EN

25.03.1995 Wersja do druku

Giewont (Teatr Nowy - Łódź)

Jackowi Chmielnikowi nie sposób odmówić ani umiejętności imitatorskich, ani konsekwencji. W jego przebojowej "Romancy" XVIII-wieczna tragedia zakłócana przez niesfornego widza podrobiona była znakomicie. W noszącym podtytuł "dramat romantyczny" "Giewoncie" dźwięczą echa całych scen i sekwencji z dramaturgii wieszczów, tudzież nie tylko z niej (bodaj najlepszy jest smaczny pastisz Piwnicy pod Baranami). Kunszt imitacji wprzęgnięty jest jednak w służbę głupstwa myślowego rozmiarów piramidalnych. Oto w Chmielnikowej replice "Przygotowania" z "Kordiana" diabły tworzą postać demona, który rodzi im się pomyłkowo w mundurze SS; każą mu znaleźć w Polsce i zabić patriotę-księdza, demon jednak od czynu odstępuje, za to chce strącić krzyż z Giewontu i mocuje się na tatrzańskim szczycie ze współczesnym poetą romantycznym (!), którego ciemny rewers stanowi. Plącze się jeszcze po górach i dolinach, nie wiadomo po co, jakaś smętna dziewczyna, jakiś

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Giewont (Teatr Nowy - Łódź)

Źródło:

Materiał nadesłany

"Polityka" nr 12

Data:

25.03.1995

Realizacje repertuarowe