EN

9.10.2008 Wersja do druku

Gdzieś na płyciźnie

"Trans-Atlantyk" w reż. Mikołaja Grabowskiego w Narodowym Starym Teatrze w Krakowie. Pisze Paweł Głowacki w Dzienniku Polskim.

Ty, który w czarnym garniturze tam, daleko, w jasnym świetle na wielkiej scenie Narodowego Starego Teatru stoisz z beżowymi sakwojażami w garściach i niczym semantyczna katiusza na tle monstrualnej fotografii morskich fal słowami ciskasz nieprzytomnie - kim jesteś? Czym jest twe tratatatata? Wiem, wiem, aktor z ciebie. Marcin Kalisz się nazywasz i w wyreżyserowanym przez Mikołaja Grabowskiego "Trans-Atlantyku" Witolda Gombrowicza - Gombrowicza grasz. Tak, masz być Gombrowiczem snującym gawędę i snuciem wszystko stwarzającym. Tym samym, co w "Dzienniku" wyznał: "Sztuka to fakt, a nie komentarz doczepiony do faktu". Ale być faktem w ogóle - to nie być wcale. W scenicznym "Trans-Atlantyku" być Gombrowiczem w ogóle - to zmienić "Trans-Atlantyk" w papier szkolnych banałów o szyderstwie przekłuwającym nasze polskie zadęcia mentalne, szyderstwie prowokacyjnie głoszącym wyższość Synczyzny nad Ojczyzną. Dlatego pytam, i tyleż ciebie, co reżysera: jakim jes

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Gdzieś na płyciźnie

Źródło:

Materiał nadesłany

Dziennik Polski nr 237

Autor:

Paweł Głowacki

Data:

09.10.2008

Realizacje repertuarowe