NAJPIERW zastosowali greps z Hitchcocka. Klasyk kryminału zaleca, aby każde dzieło rozpoczynało się od trzęsienia ziemi, a potem napięcie rosło. W myśl tej zasady na scenę wyskoczyło dwóch aktorów, którzy wymachując szpadami wrzeszczeli niemiłosiernie. Wydawało się, że lada moment popękają im nabrzmiałe do czerwoności żyły i tryśnie krew. Mogliśmy obserwować to jak pod lupą, ponieważ scenka przy ulicy Kanoniczej jest bardzo mała. Co człowiek może robić, gdy się tak wykrzyczy? Może pomilczeć, albo porozmawiać cichutko. Gdzie tam! Aktorzy Teatru Ludowego - szerzej - aktorzy teatrów krakowskich krzyczą. I jest to norma scenicznych zachowań. Wszechogarniająca maniera. Krzyczą na "Rękopisie znalezionym w Saragossie" w Starym, na "Celestynie" w Słowackim i na "Kochankach piekła" w Ludowym. Krzykiem pokrywają brak techniki, pustotą sztuki albo własną bezradność. Każdą recenzję należałoby rozpoczynać od tego stwierd
Tytuł oryginalny
Gdzie diabeł nie może
Źródło:
Materiał nadesłany
Echo Krakowa nr 40