EN

1.04.2009 Wersja do druku

Gdybym co zaczął, skończyłbym

O "Horsztyńskim" Juliusza Słowackiego

Salomea: Z rozstrojonej harfy wychodziły takie dzikie tony, że nie mogłam dokończyć. Szczęsny: I rozpłakałaś się może pani, że harfa tak dziko grała... "Piosenki świata zaczynają się od fałszywych akordów - a kończą się gwałtownym zerwaniem strun - stłuczeniem harfy". To pierwsze zdanie, które zapisuje w "Horsztyńskim" Słowacki. To pierwsze zdanie, które wypowiada Szczęsny w dramacie. Ta początkowa fraza brzmi jak odautorski komentarz, motto - zbyt gładka i poetycka, by stać się impulsem do scenicznego dialogu. Tkwi tam jak klucz podsuwany przez autora w pierwszej linijce tekstu. "Horsztyński" to dramat niedokończony, pełen braków, luk, miejsc pustych. Ta jego niekompletność wydaje mi się paradoksalnie najbardziej fascynująca. Nie dlatego, bym chciała te miejsca wypełniać. Przeciwnie. Jego niedoskonałość jest być może najbardziej odpowiednią formą opowieści o Szczęsnym. A raczej: opowieści Szczęsnego. Czy można bowiem wystwia

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Gdybym co zaczął, skończyłbym

Źródło:

Materiał nadesłany

Teatr nr 4

Autor:

Karolina Maciejaszek

Data:

01.04.2009