EN

5.02.1956 Wersja do druku

Gałczyński na scenie

Cóż? Trudno. Każdy z nas prze­żywa satysfakcję, gdy zobaczy, że coś się stało zgodnie z jego przewidywaniami. Czasami podbarwia się ją jeszcze złośliwością: "wi­dzicie, a mówiłem, trzeba było słu­chać". - Satysfakcję taka (ale bez złośliwości) miałem po pierwszej czę­ści teatralnego wieczoru Gałczyń­skiego. Wystawienie Zielonej Gęsi: "Gdyby Adam był Polakiem" nie spełniło moich marzeń. Nie dlatego, żeby się jej w ogóle nie dało wysta­wić. Pisząc, że "najmniejszy teatrzyk świata" jest teatrem wyobraźni "któ­ry się realizuje w umyśle poszczegól­nego odbiorcy" (Tyg. Pow. nr 51) do­puszczałem możliwość wyjątków zwłaszcza dla Gęsi większych roz­miarami. A przecież Zieloną Gęś: "Gdyby Adam był Polakiem" właś­nie do takich można zaliczyć. Dwie są przyczyny mojego nieza­dowolenia. Pierwsza, którą przewi­dywałem jest wynikiem zagubienia bardzo istotnej, powiedziałbym nie­zbędnej, części "sztuk" Gałczyński

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Gałczyński na scenie

Źródło:

Materiał nadesłany

Tygodnik Powszechny nr 6

Autor:

Wiesław Szymański

Data:

05.02.1956

Realizacje repertuarowe