Śmiech premierowych gości zdołał nawet zagłuszyć hałasy tradycyjnie wpadające przez okna Teatru Kameralnego z sopockiego "monciaka". To mocny dowód na to, że sztuka "Nie teraz, kochanie" ma szansę spodobać się publiczności. To drugie podejście nowej dyrekcji teatru Wybrzeże do budowania na sopockiej scenie bulwarowego repertuaru, przydatnego latem w kurorcie. Tym razem udane. Wyższej próby okazał się i sam tekst, i - co ważniejsze - reżyseria. Farsa "Nie teraz, kochanie" nie jest arcydziełem gatunku, to prawda. Przekładaniec z wciąż nowych mężów, żon i kochanek, natykających się na siebie w jednym sklepie z futrami i rozbierających się z wierzchnich okryć to - nawet jak na farsę - trochę mało. Można by tak bez końca - komentują samokrytycznie sami autorzy sztuki w jej finale. Nie wszystkie trybiki akcji są do siebie dobrze dopasowane, w pierwszej części rozkręcają się trochę zbyt wolno. Ale kiedy już cała ma
Tytuł oryginalny
Futra na lato
Źródło:
Materiał nadesłany
Dziennik Bałtycki Nr 120