Sceneria z epoki. Otwarte wnętrze szlacheckiego dworku, odsłaniające spod strzaskanych kolumn surowy, myśliwski pokój. Zgaszoną kolorystykę rozjaśnia biel ścian. W pięknej, niemal sielankowej scenografii {#os#13886}Łucji{/#} i {#os#6053}Brunona{/#} Sobczaków niepokoi jedynie gigantyczne, ogołocone z liści drzewo tkwiące złowrogo w tle. I chrust wychylający się zza płotu, zwisający z pułapu. Świat zasuszony, bezpłodny? Ten, który odszedł w przeszłość? Poza tym zdaje się tutaj panować idealny porządek. Major zżyma się na Grzesia, gdy ten zostawia lulkę na mapach. Sens tej przestrzeni ujawnia się stopniowo. "Cóż to za baby! Co za gmachy! Co za graty!" - tymi słowami przerażony Rotmistrz wita niewieści orszak. Wraz z damami, mopsami, kotami i srokami na scenie zapanuje bałagan, harmider i feeria kolorów. Wojskowy ład runie jak rozsypane szachy. Armata przykryta zostanie kobiecymi pantalonami i gorsetami. Pojedynek płci Podział na domenę męs
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Wyborcza - Gazeta Morska nr 49