A więc sprawa musicali, tak popularna i rozwinięta na zachodzie, dotarła i do naszych progów. W Ameryce od dawna preparuje się głośne, mniej głośne i mało głośne utwory dramatyczne na musicale, także dzieła klasyków i wielkich klasyków. Musicale wysupłane z Szekspira ("Poskromienie złośnicy") i Shawa ("Pigmalion") zrobiły zawrotną, światową karierę. O innych musicalach, fabrykowanych pomysłowo i przynoszących miłe dochody, też się słyszy coraz częściej. Był czas, gdy w musicalu widziano następcę operetki, składanej jakoby do grobu. Operetka nadal nieźle sobie żyje, ale i musical utrwalił swój stan posiadania. Bez musicalu w amerykańskim teatrze daleko nie zajedziesz. W Polsce wcześnie podchwycono nowalijkę. Spreparowali na musical dobrzy majstrzy "Madame Sans-Gene" Sardou. Ale jakoś nie wyszło. Obecnie idzie w Teatrze Klasycznym typowy musical, wysmażony z Lope de Vegi. Też wyszło słabo. Czyżby musicale to ni
Tytuł oryginalny
Fredro w szatkach musicalu
Źródło:
Materiał nadesłany
?