EN

18.09.1962 Wersja do druku

Fredro mści się...

ZEMSTA jest okrutna. Błahy pretekst, doskonale uchwycone tło obyczajowe, wyśmienita znajomość praw teatru i konstrukcji dramaturgicznej, rzetelny humor i - murowane powodzenie. Przez dziesiątki lat z niezmienną pewnością hrabia Fredro odnosi triumfy. Potwierdza raz jeszcze swą przewagę nad potomnymi. Czyżby to ostatni, co tak komedyję wodzi? Czy tak niewiele trzeba, byśmy w teatrze czuli się znakomicie, radośnie i lekko?

Od prapremiery "Zemsty" upłynęło już sto lat z hakiem. Nic jednak nie usunęło jej na plan dalszy, nie przekreśliło jej walorów. Ojciec komedii polskiej nadal utrzymuje swą widoczną prze wagę. Jest, jak dotąd, nie zagrożony. Smutno? Na pewno tak. Dobrze jednak, że mamy "Zemstę", że ją gramy. O mściwości pana Fredro niech pamiętają ci, którzy chcą, lub usiłują być jego następcami. My się bawmy. Trudno się zresztą na "Zemście" nie bawić. Bywają dobre i złe przedstawienia, przedstawienia tradycjonalne i nowatorskie. Każde z nich wywołuje, prócz różnych ocen artystycznych, ten sam efekt. Publiczność bawi się znakomicie, chłonie tekst, ripostuje dowcip. Nawet najgorsze spektakle nie potrafią zagrozić autorowi, przekreślić wartości tekstu. Przedstawienie w Teatrze Narodowym jest przedstawieniem tradycjonalnym. Z polonezem w ostatniej scenie. Przedstawieniem, w którym mniej miał do powiedzenia reżyser, więcej aktorzy. "Zemsta" ma wielkie tr

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Fredro mści się...

Źródło:

Materiał nadesłany

"Życie Warszawy" nr 222

Autor:

Maria Kosińska

Data:

18.09.1962

Realizacje repertuarowe