EN

17.02.1995 Wersja do druku

Fredro Łapickiego

Podobno Bardini, pytany w tej kwestii o radę, sugerował raczej Dyndalskiego... Wolne żarty - Ła­picki Dyndalskim? Za następne pół wieku - proszę bardzo. Ale teraz? Toż nawet łzy Klary, która nie chce pójść za niego wydają się cokol­wiek przesadzone... Rolą Radosta w wyreżyserowa­nych przez siebie "Ślubach panieńskich" uczcił Andrzej Łapicki jubileusz 50-lecia swej pracy sce­nicznej. Bardzo dobre przedstawie­nie! Jakże ten Łapicki czuje Fred­rę! Wiersz płynie gładko, tempo fantastyczne, średniówka na swoim miejscu, pointy wybrzmiewają, a aranżowane dowcipy sytuacyjne dodają słowom nowych sensów. Oglądajcie sami, prowadźcie dzieci i wnuki. Mało kto już tak Fredrę wodzi - ze znawstwem, szacun­kiem, finezją, a zarazem tym cu­downym poczuciem dystansu wo­bec umowności i teatralnej konwencji. Łapicki, ruszając wąsem, puszcza oko do widowni ponad głową Fredry, delektując się całą tą zabawą z mistrzem i swoją w niej ro

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Fredro Łapickiego

Źródło:

Materiał nadesłany

Kurier Polski nr 35

Autor:

Ewa Zielińska

Data:

17.02.1995