EN

10.03.1963 Wersja do druku

Fizycy i obłęd

"Ryzyk-fizyk" - to sztubackie powiedzonko jest odpowiednikiem tradycyjnego "raz kozie śmierć". I rzeczywiście: ryzyko fizyki współczesnej ma coś wspólnego z tą desperacką formułą. A w sytuacji kozy znalazła się cała ludzkość... Aby uchronić świat przed sa­mobójczym obłędem, genialny fi­zyk symuluje obłęd i ukrywa swoje niebezpieczne odkrycia w domu wariatów - oto kapital­ny punkt wyjścia "Fizyków", których polską prapremierę oglą­damy na wiernej Durrenmattowi scenie Teatru Dramatycznego. "Punktem wyjścia dla nas nie jest jakaś teza, tylko pewna hi­storia" - powiada o tej sztuce znakomity szwajcarski drama­turg. Po wysłuchaniu jego hi­storii nie dowierzamy mu jed­nak: to jest sztuka jak najbar­dziej ..z tezą". I o ile podsta­wowe tezy autora nie budzą w nas sprzeciwu, o tyle historia, wymyślona dla zademonstrowa­nia tych tez, niezbyt trafia do przekonania. Bo też autor po­czyna sobie ze swoimi postacia­mi jak z kukłami, a chce nam wm�

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Światowid nr 10

Autor:

Tadeusz Polanowski

Data:

10.03.1963

Realizacje repertuarowe