EN

28.07.1956 Wersja do druku

Filomena Marturano

BARDZO CHYTRZE i mądrze czyni Renee Saurel, przestrzegając nas przed nalepianiem na tej sztuce etykietki, przed dogmatyczną próbą jej "zaszuflad­kowania". Byłaby to - wedle słów Montherlanta - (czytaliśmy w Leś Lettres Francaises) "robota dla profesora lub dla leniwego ucznia". Ba!... Rzecz w tym przecież, iż recen­zent musi być po trosze profesorem i po trosze leniwym uczniem. Tak jak pierw­szy z tej pary winien recenzent jakoś tam ustosunkować się do zjawisk oglądanych ma scenie w oparciu o wiedzę, i tak jak uczeń, i to leniwy, obowiązany jest recen­zent dać, jak w wypracowaniu szkolnym, opis kształtu zewnętrznego zjawisk. Więc wbrew przestrogom - formułka: ta sztuka na pewno podoba się naszej wi­downi. Dowód rzeczowy? - Co druga ko­bieta, oglądająca dzieje Filomeny Marturano podchlipuje sobie w czasie spektaklu mniej lub więcej jawnie. Nawiasem mó­wiąc, te łezki nikomu wstydu nie przy­noszą. Dlaczego podoba nam się utwór de Filippa? O

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Filomena Marturano

Źródło:

Materiał nadesłany

Słowo Polskie nr 158

Autor:

Mieczysław Markowski

Data:

28.07.1956

Realizacje repertuarowe