Właściwie o tej arcykomedii napisano już wszystko, przyznając jej miejsce wśród sztuk, które zrewoltowały świat, zmieniły jego porządek. I to nie za pomocą namaszczonych tyrad, lecz żartu i dowcipu. Drwiny z przesądów kastowych, dobrego urodzenia i celebrowanej głupoty w czasach, gdy żył Beaumarchais torowały drogę postępowi, rozumianemu jako poszerzanie granic ludzkiej wolności. Co z tego ocalało w zetknięciu ze współczesnym widzem? Okazuje się, że bardzo wiele. Śmiech kwituje monologi Figara tak samo, jak 200 lat temu. I podobnie owacyjnie publiczność oklaskuje zjadliwe pointy, wymierzone przeciwko temu wszystkiemu, co zakres wolności ogranicza. W ogóle wesołości jest wiele: zarówno na widowni, jak i na scenie, gdzie oglądamy wspaniałego Figara - Janusza Gajosa, grającego w najlepszym stylu politycznego kabaretu. Cieszy wzrok również rola Hrabiny, trafnie obsadzona przez reżysera. Jolanta Nowak to dziś jed
Źródło:
Materiał nadesłany
Szpilki nr 47