EN

5.11.1995 Wersja do druku

Festiwale, festiwale... i chyba wszystkie dobre! (fragm.)

No, więc ekspresową relację zaczynam od Warszawskiej Jesie­ni - już 38 spotkania warszawia­ków z muzyką współczesną. Jakie ta Jesień nasunęła refleksje? Chy­ba takie, że muzyka przeżywa dzi­siaj pewien regres, że nie widać (a raczej nie słychać) nowych, wielkich indywidualności na miarę Messiaena, Szostakowicza, Lutosławskiego czy Pendereckie­go. W rezultacie najciekawszymi i najgoręcej oklaskiwanymi pozy­cjami festiwalu nie były dzieła pi­sane dziś czy wczoraj, lecz otwie­rające festiwal utwory klasyka współczesności, Antona Weberna i zamykająca festiwal Universe Symphony Charlesa Ivesa - naj­wybitniejszego kompozytora amerykańskiego, zmarłego przed czterdziestu laty: gigantyczne dzieło na cztery orkiestry kiero­wane przez czterech subdyrygentów, pozostawione przez Ivesa je­dynie w szkicach, a dopracowane i opublikowane przez kompozy­tora i jazzmana, Larry Austina. Te dwa wydarzenia wyznaczały wy­soką rangę festiwalu, zwłaszcza że by

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Festiwale, festiwale... i chyba wszystkie dobre! (fragm.)

Źródło:

Materiał nadesłany

Przekrój nr 45

Autor:

Lucjan Kydryński

Data:

05.11.1995

Realizacje repertuarowe