"Małe zbrodnie małżeńskie" w reż. Bogdana Toszy w Teatrze Polskim we Wrocławiu. Pisze Grzegorz Ćwiertniewicz w Teatrze dla Was.
Nowy sezon artystyczny rozpocząłem od obejrzenia starego spektaklu, który wystawiany jest na deskach Teatru Polskiego we Wrocławiu od dziewięciu lat. Zdecydowanie za długo, bo aktorzy zdążyli się nim już bardzo znudzić. Swoim znużeniem zarażają teraz zgromadzoną na widowni publiczność. Dowiódł tego wczorajszy wieczór. Scenariusz "Małych zbrodni małżeńskich", bo o tym spektaklu mowa, powstał w oparciu o dramat Érica-Emmanuela Schmitta, ale nie był równie przewrotny, zabawny i zaskakujący. Schmitt napisał dramat, który czyta się jak ciekawą powieść. Bogdan Tosza wyreżyserował przedstawienie, które ogląda się jak mdłą telenowelę. Od razu pomyślałem o kiczowatej realizacji "Trzy razy łóżko", spektaklu, który obejrzałem w ubiegłym roku we Wrocławskim Teatrze Komedia. Wartość artystyczna obu przedstawień jest mniej więcej na tym samym poziomie. Fatalnym poziomie. Widz z "Małych zbrodni małżeńskich" Toszy miał dowiedzieć się,