"AMERYKĘ?" w "Teatrze Nowym" w Łodzi. Jeśli wierzyć humorystom - po zawinięciu "Santa Marii" do brzegów Ameryki - tubylcy tańczyli i wznosili okrzyki: "Hurra! Jesteśmy odkryci"... Radość podobna winna stać się udziałem aktorów Teatru Nowego, którym dane było pracować z reżyserem Hübnerem, jednym z nielicznych twórców, określających oblicze współczesnego teatru w Polsce. "Ameryka" jest jeszcze jednym przedstawieniem, które ominęło Warszawę, skazaną na oglądanie pacjentów, wariatów i szejków. "Zegary" wzkazują czas w Krakowie. Bloom włóczy się zaułkami Dublina w Gdańsku. A my? Nam przypadło w udziale oglądanie mąk dyrektora, dźwigającego brzemię dwóch teatrów i roli Kaliguli. Łaska boża, że Warszawa leży niedaleko od Łodzi, a żaden ze skazanych na Wielkość nie obstawił rogatek. Można przynajmniej podróżując przekonać się, że teatr to nie tylko plusz i bełkot, glątwa i niemożność... "Ameryka" w Teatrze Nowym jest pr
Tytuł oryginalny
F.Z.K. odkrył...
Źródło:
Materiał nadesłany
Szpilki