EN

8.06.1961 Wersja do druku

Eryk albo obłęd

Mówi Eryk: "Świat jest obłąkany, albo ja jestem obłąkany". Nie każdy wariat jest Hamletem. Nawet nie każdy, kto udaje wariata. U Szekspira są trzej naczelni aktorowie historii: król, oprawca i błazen. Z tej trój­cy zawsze szalonym jest błazen i nigdy nie jest szalonym oprawca. "Nawet największy władca świata - pisał Montaigne o. Aleksandrze Macedońskim - usiąść może tylko na własnym zadku". Tym językiem przemawiają błazny u Szekspira. Bo trzeba być szalonym, żeby tak mówić do króla. Ale właśnie w tym szaleństwie, i tylko w tym szaleń­stwie, jest metoda. "Eryk XIV" Strindberga rzuca mło­tem i różnymi innymi ciężkimi przedmiotami ze swojego królew­skiego balkonu. Jest chorobliwie zazdrosny, płacze i tupie nogami. Kocha dzieci i morduje arystokra­tów. Zdarza się. Strindberg pokazu­je pajdę historii w tym znaczeniu, w jakim naturaliści mówili o paj­dzie życia. Strindberga fascynowa­ły krwawe jatki w szasnastowiecznej Szwecji

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Eryk albo obłęd

Źródło:

Materiał nadesłany

Przegląd Kulturalny Nr 23

Autor:

Jan Kott

Data:

08.06.1961

Realizacje repertuarowe