EN

21.04.2020 Wersja do druku

Entropia świata

To jest obraz kosmogonicznej entropii, niekończącego się rozpadu świata. Na innym poziomie wybrzmiewa tu rozpad kultury, bo wszystko staje się względne, mierzalne, nie ma ostatecznej tajemnicy, wszystko się odkrywa i wszystko można - z Rafałem Matuszem na temat jego dramatu "Mateusz Jehowita" rozmawia Jolanta Hinc-Mackiewicz w portalu Teatrologia.info.

JHM: Skąd tytuł "Mateusz Jehowita"? RM: Kontekst utworu jest dosyć rozległy, a początkowa scena powstała na 3. roku reżyserii u Krystiana Lupy. Krążąc wokół niej, napisałem scenariusz filmowy o Świadku Jehowy, który miał na imię Mateusz i został wykluczony ze społeczności, jak się tam mówi powszechnie: ze zboru. Świadkowie Jehowy są postrzegani jako "grzeczni i nikomu nie szkodzący". Jednak traktują Biblię literalnie i odnosząc się do słów św. Pawła "z tymi, którzy byli z nami, ale nie są z nas, nawet nie zasiadajcie do jednego stołu" - uznają swoich byłych wyznawców za czarne owce. To jest też moje doświadczenie. To nadal obecna trauma dojrzewania nastolatka, dotycząca wykluczenia z pewnych norm i grup społecznych. Wyzwania natury intelektualnej wiązały się też z bezwzględnym posłuszeństwem i wiernością zasadom wymyślonym przez Badaczy Pisma Świętego - odłamu powstałego na początku XX wieku, buntowników ze Stanów Zjednoczo

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Entropia świata

Źródło:

Materiał własny

www.teatrologia.info

Autor:

Jolanta Hinc-Mackiewicz

Data:

21.04.2020