Zwierzeń Piotra Machalicy wysłuchała Regina Gowarzewska-Griessgraber.
Piotr Machalica: - 20 lat, ze swojego blisko 50-letnie-go życia, spędziłem w Czechowicach-Dziedzicach. Można tak powiedzieć, zbierając do kupy dzieciństwo i wszystkie wakacie tam spędzane. Jestem z tym miastem nadal mocno związany, bo tam mieszka moja matka i krewni. Czechowicki dom zawsze był moją bazą, skąd chętnie wyjeżdżałem do: Korbielowa, Bielska, Wisły, Ustronia. Jestem trochę sentymentalny, a spędzone tam lata były cudowne. Mam wiele wspomnień, związanych także z ludźmi, którzy już odeszli, na przykład moimi dziadkami. Niestety Czechowice kojarzyć mi się też będą z nieludzkim smrodem z rafinerii, "zapałkowni", "kablowni". W latach 60. nikt nie zawracał sobie głowy ekologią. Teraz ten region zbiera żniwo tamtych lat bezkarnego trucia. 30 lat temu stanąłem w takim miejscu swojego życia, że jeżeli nie będę się uczył, to mnie wezmą do wojska. Miałem już kartę powołania. Po doświadczeniach moich kolegów uznałem, że wojsko, t