- Inspicjent jest ostatnią instancją, on musi wiedzieć, co i kiedy ma się wydarzyć. Bez inspicjenta świat teatralny się nie załamie, ale dzięki niemu nie ma paraliżującego lęku - rozmowa z Wojciechem Sobolewskim, inspicjentem z TR Warszawa, w portalu dwutygodnik.com.
MATEUSZ WĘGRZYN: Kiedy ktoś spoza teatru pyta cię, na czym polega praca inspicjenta, co odpowiadasz? WOJCIECH SOBOLEWSKI: Najpierw mówię, że jest to trudne pytanie, często inspicjent jest mylony z suflerem. Większość osób po prostu nie wie, kim jest inspicjent, ludzie spoza środowiska najczęściej nie mają zielonego pojęcia, co robię w teatrze. Tłumaczę moją funkcję przez analogię do zawodu wykonywanego powszechnie na Zachodzie, czyli stage managera. To nie jest dokładnie to samo w polskich warunkach, ale najprościej mówiąc, odpowiadam za wszystko to, co dzieje się na scenie w trakcie spektaklu i prób. Dla chętnych podaję też wersję długą. Poprosimy dla dociekliwych. - Praca inspicjenta składa się z dwóch etapów: produkcyjnego i eksploatacji spektaklu. W czasie produkcji inspicjent musi uczestniczyć w próbach, zazwyczaj od momentu wejścia na scenę, czasami też od samego początku, czyli od prób stolikowych. Nasze próby stolikowe odbywają