"Maria Stuart" w reż. Adama Nalepy w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku. Pisze Grażyna Antoniewicz w Polsce Dzienniku Bałtyckim.
Światło odbija się w czarnej posadzce, półmrok rozbija ostry blask jarzeniówek - to jakby przypory, które uświadamiają nam, że rzecz się dzieje w XVI-wiecznym zamku. Po jednej stronie sceny wiszą i stoją krzesła - być może to lud brytyjski, niemy, ale obecny - na środku krzesło z napisem "King". W tej nieco odrealnionej scenografii autorstwa Macieja Chojnackiego toczy się walka o tron miedzy dwiema przyrodnimi siostrami króla Jerzego - Elżbietą Tudor, władczynią Anglii (gra ją Katarzyna Figura) oraz Marią Stuart, królową Szkocji, a jest nią Dorota Kolak. Marię poznajemy w chwili szczególnej, gdy wisi nad nią widmo śmierci z rąk kata. Od 18 lat więziona jest w ciemnym, zatęchłym zamku, gdzie pleśń pokrywa meble. Pragnie wolności, ale aby ją uzyskać musi się ukorzyć. Dorota Kolak gra schorowaną, szpiegowaną na każdym kroku, nieszczęśliwą, ale wciąż dumną kobietę, niegdyś tak piękną, że mężczyźni gotowi byli dla niej na każde