Kilka dni temu w pewnej niewyraźnej restauracji dostrzegłem wielką Danutę Stenkę. Ukłoniłem się grzecznie, ale w głowie myśl dręcząca zagościła. - Ja to ja, z powodów zawodowych szlajać się muszę po knajpach rozmaitych, ale dlaczego Ty, królowo złota, artystko najwyższej próby, katujesz swe boskie ciało i anielską duszę w lokalu podejrzanej konduity? - pyta Maciej Nowak w Gazecie Wyborczej - Stołecznej.
Po co te banalne papardelle, nudne polędwiczki wieprzowe i chemią zaprawiane zupy gulaszowe? Na takiej diecie wielka sztuka daleko nie zajedzie. Wyobraźnia w ten sposób gaśnie, zapał rzednie. A przecież na własnych Twych królewskich śmieciach, czyli w TR działa lokal wyśmienity, który karmi tak, jak przystało karmić purpuratki sceny. Od tutejszej botwinki (17 zł), karminowej, gęstej od pokrojonych w kosteczkę małych buraczków i młodych ziemniaczków, krew na dłoniach Lady Makbet robi się jeszcze bardziej krwista, wzrok nabiera blasku błyskawicy, a publiczność zastyga w niemym zachwycie. Młoda kapusta w kremowym sosie (15 zł) to z kolei propozycja dla Matki Courage, energetyczna, posilna, niby brutalna, ale w gruncie rzeczy skrywająca w sobie chłopską poczciwość. Natomiast cienki rosołek (13 zł) niech zamówi sobie Wiktoria z "Drugiej kobiety". Może to ją ocuci. Delikatesy Esencja zmieniają menu co miesiąc i chwalą się, że wszystkie potrawy g