EN

22.02.2002 Wersja do druku

Dzieci mroku

W pojedynczym strumieniu światła jak śnieg wirują nad widzami dro­biny kurzu. Zza węgła wypełza na chro­pawe cegły ręka dziewczynki w brud­nym swetrze. Potem dokleja się do ścia­ny noga owinięta bandażem getrów. Jak­by bały się nie tylko swej właścicielki, ale i sześcianu powietrza, którym oddy­chamy, wypełniając duszną piwniczną izbę. Tak zaczyna się jeden z najbardziej intrygujących spektakli we wrocławskim Teatrze Współczesnym. Wydarzenia po­lityczne - proces Miloszevicia - nadają mu walor dokumentu. "Sytuacje rodzinne" Biljany Srbljanović opowiadają o tym, że nawet wybie­rając mniejsze zło, wybieramy zło. I że "dziecięctwo" nie chroni nas przed ni­czym. Czasem, paradoksalnie, zwielo­krotnia zło. Nie ma dziewictwa, nie ma niewinności - powiada Srbljanović, wskazując na histeryczne, karykatural­ne zachowania dzieci, doświadczonych przez wojnę w byłej Jugosławii i niez­wykle pilnie obserwujących zachowania dorosłych. Kryst

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Dzieci mroku

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza - Wrocław nr 45

Autor:

Leszek Pułka

Data:

22.02.2002

Realizacje repertuarowe