EN

29.06.1989 Wersja do druku

Dwoje w... huśtawce

Już dawno szczerze ł otwar­te przyznałem się, że jestem po uszy zakochany w Teatrze Dramatycznym, a że "miłość wszystko wybaczy", postanowiłem również w przygotowanym nie dawno, przez Zbigniewa Zapasiewicza przedstawieniu "Parasolki" Franka Dunaia "nie zauważyć" pewnych mankamentów. To bowiem, że nie jest to spektakl wybitny, jest przede wszystkim winą samego autora. Niestety, dramat nie jest dobrze napisany - swoją konstrukcją do złudzenia przypomina mi hu­śtawkę, która raz jest na szczy­cie (literackiej finezji), a raz na dole (czytaj: "dnie"). Postanowiłem nie zauważyć więc że Mirosław Konarowski "podaje tekst" tak, jakby go pierwszy raa widział na oczy i w związku z tym czytanie sprawia mu wielką trudność. Może zresztą tak jest w istocie, gdyż mówi wers za wersem w taki spo­sób, aby nikt z widzów nie miał wątpliwości, gdzie kończy się li­nijka. Cóż, można i tak, chociaż Gustaw Holoubek zwykł podobno mawiać, że "kabotyn to za

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Dziennik Ludowy nr 131

Autor:

Andrzej Golimont

Data:

29.06.1989

Realizacje repertuarowe