Inscenizacyjne zamiary Stanisława Brejdyganta są wyraźne w pierwszej części "Burzy" Ostrowskiego, wystawionej w Teatrze Nowym. Reżysera interesowały psychologiczne motywy utworu, napisanego w 1859 roku. Są to, istotnie, sprawy pasjonujące. Chodzi o zawiłości, o zagadki, o komplikacje psychiczne, nie inteligentów, ludzi wyrafinowanych, schyłkowych, zmęczonych, ale właśnie prostych, naiwnych, działających instynktownie, żyjących intensywnie, żywiołowych. Widzimy, jak te rzekomo bezsporne, sprawy stają się zawiłe, złożone i trudne, jak się wymykają ocenom upraszczającym i schematycznym. Oczywiście - w tak pojętym spektaklu - aktorzy mają wiele do powiedzenia. Ewa Wiśniewska gra młodą kobietę, która o niczym tak mocno nie marzy, jak o życiu spokojnym, uregulowanym, legalnym, obyczajowo i zwyczajowo bezpiecznym. Trudno mówić, by nie kochała swego, dość zresztą nieznośnego i niewdzięcznego, męża. Sama jakby się chciała ubezpieczyć przeciw
Tytuł oryginalny
DWIE BURZE
Źródło:
Materiał nadesłany
ŻYCIE WARSZAWY