EN

6.09.2016 Wersja do druku

Dwa wybuchy, czyli "Smoleńsk" w Teatrze Wielkim

Artysta ma prawo do własnej interpretacji, a nawet fantazji na temat wydarzeń historycznych. Kiedy jednak fantazje stają się narzędziem polityki, kiedy zmyślenie podaje się jako niepodważalną prawdę, kończy się sztuka, a zaczyna propaganda kłamstwa - pisze Roman Pawłowski po premierze filmu 'Smoleńsk".

Pokazany wczoraj po raz pierwszy w Teatrze Wielkim film Antoniego Krauzego nie będzie zaskoczeniem ani dla wyznawców teorii zamachu, ani dla tych, którzy uznają ustalenia rządowej komisji ds. katastrofy pod Smoleńskiem. Tych pierwszych utwierdzi w ich wierze, że prezydenta zabili Rosjanie, tych drugich do niej nie przekona. "Smoleńsk" zawiera pełen katalog teorii spiskowych składających się na tzw. religię smoleńską. Są tajemnicze nagrania radiowe rosyjskich pilotów meldujących zrzut ładunku nad lotniskiem w Smoleńsku (w domyśle - sztucznej mgły), rozbieżności w danych na temat wysokości, do jakiej samolot miał się zniżyć, oraz błędy przy ustalaniu tożsamości ofiar. W przeciwieństwie do głównej bohaterki filmu, dziennikarki Niny (Beata Fido), która poszukuje prawdy, scenarzyści znają ją od początku i tego nie ukrywają. Nie ma tu żadnych niedomówień, już od pierwszej sceny na lotnisku w Smoleńsku wiadomo, kto zabił prezydenta. Piloci wo

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Dwa wybuchy, czyli "Smoleńsk" w Teatrze Wielkim

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza online

Autor:

Roman Pawłowski

Data:

06.09.2016