Tak się złożyło, iż obejrzałem ostatnio dwa spektakle o tematyce klasycznej: "Antygonę" *) Anouilha na scenie wałbrzyskiej i "Protesilasa i Laodamię"*) w teatrze jeleniogórskim. Anouilh miał u nas różną prasę, ale bodaj najbardziej niezawodny jest właśnie w tematach klasycznych. Osobiście podziwiam tego dramaturga za to, że z dość gruntownie wyeksploatowanych wątków potrafi wydobyć nowe wartości i zbudować oryginalne widzenie świata. Choć z pozoru w swojej replice "Antygony" idzie Sofoklesowym tropem, to przecież równocześnie zachowuje niezależność nie tyle wobec zdarzeń, co przede wszystkim wobec myśli oryginału. Wprowadza nas w inny, rzekłbym bardziej beznadziejny klimat. U Sofoklesa jest katharsis, wstrząs, który oczyszcza, u Anouilha wszyscy do końca tkwią w lepkiej atmosferze klęski. Śmierć Antygony w gruncie rzeczy nie stwarza żadnej perspektywy moralnej. Oznacza jedynie protest, wyjątkowo tragiczny, bo bezpłodny. Bohaterka Anouilh
Tytuł oryginalny
Dwa tematy klasyczne
Źródło:
Materiał nadesłany
Wiadomości nr 23