Raz po raz, czy to w życiu indywidualnym czy zbiorowym człowiek staje w obliczu klęski. Czasem je wyolbrzymia, gdy w istocie nie są to klęski, lecz tylko niepowodzenia, chociaż w danej chwili wydawać się mogą ciosem nie do zniesienia. Czasem są to jednak rzeczywiście wydarzenia tragiczne i nieodwracalne, jak śmierć najbliższego człowieka albo utrata ojczyzny. Wtedy stajemy wobec wielkiej próby. I często - chcemy czy nie chcemy ocieramy się o metafizykę. W chwilach prawdy - a każdy ma zagwarantowaną przynajmniej jedną taką w życiu - doświadczamy złożoności własnej osoby i rzeczywistej komplikacji świata, który wcześniej mieliśmy niby to już rozpoznany, uporządkowany według jakiejś jednej jasnej reguły. Aż nagle okazuje się, że to nie tak albo nie tylko tak, że np. nasz racjonalizm wyrasta z irracjonalizmu, dobro, wyrasta ze zła, a zło z dobra, że cały nasz trud wzniesienia klarownej, logicznej konstrukcji, który wypełniał nasze życie, by
Źródło:
Materiał nadesłany
Sprawy i Ludzie, nr 10