Bardzo wysoki i bardzo chudy, z kopią w prawej, a tarczą w lewej dłoni, strojny w hełm i pancerz, Don Kichot odwiedza gospodę. Potłuczony po walce z wiatrakami obolały i słaby, dopatrujący się wszędzie niezwykłości i cudów, wierny przygodzie i rycerskiemu honorowi, Don Kichot odwiedza gospodę.
A jest to gospoda najzwyczajniejsza ze zwykłych, jakich wiele w XVI-wiecznej Hiszpanii. I zwykli ludzie załatwiają w niej swoje zwykłe, codzienne sprawy... Oto skąpy i chciwy, ciułający grosz do grosza karczmarz. Jego żona. Ich córka Inez, którą pragnęliby osłonić przed brudami życia i wydać za szlachcica bodaj. Dwaj mulnicy, osuszający przy misce soczewicy dzban taniego wina. Kupiec - chce łóżka na noc i jeszcze dziewczyny do tego łóżka. Posługaczka Maritornes - zbiera na posag, prześpi się z nim. Dwaj studenci - Pedro, rażony miłością od pierwszego wejrzenia, już kocha córkę karczmarza. Wreszcie wędrujący mnich, obrazami ogni piekielnych usiłujący ukorzyć zebranych. Wszyscy oni spotkali się pewnego wieczora w gospodzie; i tę też gospodę odwiedza Don Kichot. Jest jak ze snu, ale Inez czekała dnia, w którym wyśni się jej ten sen właśnie. Między zmierzchem a świtem, w brudnej, rojącej się od robactwa izbie, spełnił się cud miło�