CZY warto prowadzić dom otwarty? Michał Bałucki, klasyk mieszczańskiej komedii galicyjskiej, który - jak przypomina dziś Witold Filler słowa Boya - "zestarzał się bardzo sympatycznie", otóż Bałucki odpowiada, że nie warto. Młodzi, pod życzliwą opieką sarmackiego wujaszka, spraszają do domu, na balik, wszystkich, których z miasta zaprosić wypada. Zmieniono tapety, wynajęto lokajów, skorzystano z pomocy wytrawnego aranżera zabaw towarzyskich, bal wszakże się (nie udał, goście grymasili, doszło do awantur, zaczęły się intrygi, obmowy, na hałasy zdenerwował się gospodarz domu grożąc wymówieniem, zmęczeni perypetiami bohaterzy przyrzekli sobie, że "nigdy więcej". Zrozumieli, że lepiej jest mieć kilku prawdziwych przyjaciół, niż tłum kapryśnych gości. Pan Władzio wróci wraz z wujem Telesforem do gry i w szachy, w zaciszu domowym znowu zapanuje atmosfera nudnej wprawdzie, ale kojącej znękane nerwy życzliwości. Recenzent po półtoraroc
Tytuł oryginalny
Dom otwarty
Źródło:
Materiał nadesłany
"Express Wieczorny" nr 160