Mimo wszystko - trzeba na to iść. Przede wszystkim dla samej sztuki. Sztuka Gorina, współczesnego (dziś 46-letniego) pisarza radzieckiego jest nie tylko świetnie napisana i dająca ogromne możliwości do popisu inscenizatorowi (choćby ze względu na pojemną i bardzo efektownie wykorzystana formułę teatru w teatrze) oraz aktorom (są tu role nie rozbudowane wprawdzie, ale umożliwiające błyskotliwy popis warsztatowy: stworzenie wyrazistej miniaturki - portretu danej postaci). Przy tym "Dom, który obudował Jonathan Swift" niekoniecznie dotyczy starej, XVIII-wiecznej Anglii: Gorin, (analogicznie jak Swift w "Podróżach Gulliwera" o swojej wyspiarskiej ojczyźnie...) wiele opowiedział w swej sztuce o otaczającej go, zupełnie współczesnej rzeczywistości. A przecież lubimy, kiedy ze sceny mówi się o naszym życiu, prawda?... Nie wszystkie zalety "Domu..." Gorina w reżyserii Adolfa Weltschka są jednak dostatecznie czytelne. Sztukę tę
Tytuł oryginalny
Dom, który zbudował Jonathan Swift
Źródło:
Materiał nadesłany
Echo Krakowa nr 132