EN

27.08.1976 Wersja do druku

Dobry wieczór!

Ludzie, którzy innych do śmiechu pobudzają zasługują na naszą wdzięczność. Tak jak w życiu, tak i na scenie, łatwiej jest szarpać cudze nerwy, niż je rozluźniać. Łatwiej napisać długi dreszczowiec, w którym roi się od nieboszczyków, niż miniaturę literacką z błyskiem szczerego humoru. Myślałem o tym idąc w niedzielne popołudnie do londyńskiego "Ogniska" na rewię ZASP-u "Dobry wieczór". Szedłem przekonany także, iż według wszelkich prawideł sztuki dramatycznej, nie stać nas już na dobre, lekkie widowisko, po odejściu z tego padołu takich szafarzy humoru w wielkim stylu, jak Hemar i Budzyński. Po głowie snuł mi się nawet werset (z "Reduty Ordona"), którym - tak mi się zdawało - określę swój nastrój po skończonym spektaklu: Gdzież jest wódz co na męki tłumy te wyprawia, Czy sam dzieli ich odwagę i sam pierś nadstawia? Tymczasem, jak w grze poolowej, tak i tu nie dopisała mi sztuka przewidywania. Zawiodłem się i mile

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Autor:

Antoni Czułowski

Data:

27.08.1976

Realizacje repertuarowe