"Dobrodzieja złodziei" napisał Karol Irzykowski w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia razem z kolegą dziennikarzem Henrykiem Mohortem. Sztuka niewiele grana, raz ukazała się (1907 r.) drukiem w małym galicyjskim wydawnictwie. Jej egzemplarz jest obecnie prawie nie do zdobycia. Źle przyjęta a później zapomniana, mimo iż Irzykowski dopominał się od czasu do czasu o uznanie jej wartości, uchodziła za pomyłkę młodości wielkiego krytyka. Aż do wystawienia jej przez Teatr Studio w Warszawie. Nie tak dawno Teatr Narodowy prezentując "Wacława dzieje" Garczyńskiego przypomniał naszej polonistyce pomijanego przez nią romantyka, pomijanego tak dokładnie, że nawet specjaliści od epoki znali ten tekst tylko ze słyszenia. Teraz Teatr Studio otrzepuje z kurzu dzieło autora "Pałuby", włącza je w krwiobieg kultury i raz jeszcze zmusza do refleksji nad tym, jak bardzo nonszalancki mamy stosunek do własnego dorobku wyrzucając poz
Tytuł oryginalny
Dobrodziej złodziei
Źródło:
Materiał nadesłany
Zwierciadło Nr 9