EN

30.06.1991 Wersja do druku

Dobija się?

Nietrudno się domyślić, że realizatorów teatralnej wersji "Czyż nie dobija się koni?" może do białej gorączki doprowadzić przywoływanie przy każdej okazji filmu Sidneya Pollacka. Świadomość tego wzmaga obejrzenie spektaklu. Tamto dzieło - zwarte i skończone - bazowało na innych elementach możliwych do wyłuskania z książki Horace'a Mc Coya niż przedstawienie powstałe w Teatrze Osterwy. Pytanie tylko, czy reżyser Tadeusz Kijański i jego współpracownicy postawili - przepraszam za nachalne skojarzenie - na właściwego konia? I czy go nie dobili? PRZEŁAMMY konwencje i rozpocznijmy od aktorów i to może nawet od " otoczki" głównych bohaterów. To dziwne: najlepsze są role wyraziste z pewnym przegięciem. Jacek Gier czak tylko dzięki temu zbliżył się do zakodowanego w Świadomości odbiorców obrazu amerykańskiego konferansjera - menago, że do końca wykorzystał środki stosowane przez tych entuzjastycznych krzykaczy. Joanna Morawska mogła uwiarygod

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Autor:

Andrzej Molik

Data:

30.06.1991

Realizacje repertuarowe