Po roku przerwy ożyła Mała Scena toruńskiego teatru, w początkach swego istnienia szumnie reklamowana jako miejsce, w którym prezentowane będą awangardowe sztuki małoobsadowe, adaptacje prozy i utworów poetyckich. Zapowiedzi te - z wielu zapewne powodów - dotąd się nie sprawdzały. Działo się tak przede wszystkim dlatego, że w ubiegłym sezonie przygotowano na Małej Scenie aż dwie premiery, zaś przez prawie cały sezon 1974/75 druga scena teatru była zupełnie niewykorzystana. Dogrywano tu jedynie liczący sobie prawie dwa lata spektakl "Niekochanej". Wreszcie teatr wystąpił z kolejną premierą, która zdaje się wreszcie potwierdzać przyjęte przy tworzeniu tej filialnej placówki założenia. Przede wszystkim: jest to prapremiera polska sztuki rodzimego dramaturga, niewiele tylko opóźniona w stosunku do prapremiery światowej, jaka odbyła się przed kilkoma miesiącami w Zurychu. Po drugie - "Trzecia pierś" Ireneusza Iredyńskieg
Tytuł oryginalny
Do trzech razy sztuka
Źródło:
Materiał nadesłany
Nowości Dziennik Toruński nr 105