EN

23.09.1990 Wersja do druku

Do sześciu razy sztuka

SPEKTAKL "Tamary" amerykań­skich autorów Johna Krizanca i Ri­charda Rose w warszawskim Teat­rze "Studio" stał się wydarzeniem i nie ma w tym nic dziwnego, bo wszystko tu od początku do końca jest nietypowe i inne. Przed wejściem do teatru rzucono czer­wony chodnik, wzdłuż ustawiono donice z krzewami, do tego kopuła czerwonej markizy, rozjarzony neon "Tamara" i już zapominamy, że wchodzimy do monu­mentalnego Pałacu Kultury, "symbolu wieczystej, nienaruszalnej przyjaźni", ofiarowanego nam w darze przez Józefa Stalina. Znajdujemy się bowiem w Il Vittoriale Degli Italiano "Włoskiej świątyni zwycięstwa" podarowanej Gabrielowi d'Annunzio przez innego dyktatora - Be­nito Mussoliniego. Jest rok 1927, we Wło­szech kwitnie faszyzm, więc przed wejś­ciem należy przejść przez nieprzyjemną, ale konieczną, kontrolę dokumentów (za­miast biletu widz otrzymuje paszport) przeprowadzaną przez służbę bezpiecze­ństwa w czarnych koszulach. Potem po­kojówki obsy

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Do sześciu razy sztuka

Źródło:

Materiał nadesłany

Przegląd Tygodniowy nr 38

Autor:

Ewa Kacprzycka

Data:

23.09.1990

Realizacje repertuarowe