EN

16.02.1993 Wersja do druku

Diabeł na Kanoniczej

Mało dziś wiemy o diable. Niektórzy twierdzą, że go nie ma. Kusemu w to graj. Po­zbawiony konkretnego kształ­tu, może się wcielać w tłum, a nawet w całe narody. Odsta­wia tandetne fuszerki, a zbiera najobfitsze żniwo. Czasem jed­nak ma ochotę się pokazać. Gdyby to zrobił na ulicy, nikt nie potraktowałby go poważ­nie. Ot, przebieraniec. Kiedy jednak przemawia w teatrze, może liczyć na skupioną uwagę. Za miejsce swojego najnow­szego "show" wybrał teatralną piwnicę przy ul. Kanoniczej. Za­nim pokazał się publiczności ja­ko artysta, objawił czarcią moc w sferze menedżerskiej, nie do­puszczając w ostatnich tygod­niach do premier "Makbeta" i "Wiedźmy" na tej samej scenie. I wreszcie zaprezentował się pod koniec zeszłego tygodnia ja­ko spiritus movens "Kochan­ków piekła" Jarosława Marka Rymkiewicza. Sztuki, która po­wstała dwadzieścia lat temu z zauroczenia Calderonem oraz połączenia wywróconego na opak tytułu ("Kochankowie nie­ba")

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Diabeł na Kanoniczej

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta w Krakowie nr 39

Autor:

Marek Mikos

Data:

16.02.1993

Realizacje repertuarowe