EN

17.01.2001 Wersja do druku

Delikatnie mówiąc... Dziady

200-lecie zobowiązuje. Próżno byłoby szukać bardziej odświętnej dla Polaka sztuki niż "Dziady" wieszcza. Próżno byłoby się kusić o większy gest niż pierwszą w historii Teatru im. W. Bogusław­skiego realizację arcydramatu Mickiewicza w jego IV częściach. Rozczaruje się jednak ten, kto na "Dziady" młodego reżysera z Krakowa Macieja Sobocińskiego przyjdzie z piersią pełną patriotycz­nych porywów. W tych "Dziadach" ich nie ma. Nie ma także Konrada, jest Gustaw zbyt delikatny, aby uwierzyć w jego wadzenie się z Bogiem. Nie ma martyrologii, ale za to dużo współczesności Reżyser zapowiadał przed­stawienie pełne ruchu, wigo­ru, energii - z pewnością taki spektakl oglądamy. Rozpoczy­na się szaleńczą, a dla aktorów wydaje się karkołomną, jazdą na hulajnogach. Taki gadżet. Można się spierać, na ile w tym zabiegu komercji, a na ile to przemyślane działanie wy­nikające z całości koncepcji. Jaka ona jest? Z różnych ścieżek interpr

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Delikatnie mówiąc... Dziady

Źródło:

Materiał nadesłany

Życie Kalisza

Autor:

Anna Tabaka

Data:

17.01.2001

Realizacje repertuarowe