Jak to dobrze, że mamy w swoim narodowym repertuarze komediowym kilka murowanych "pewniaków"; nie trzeba ich nawet odkurzać, a można wystawiać ku uciesze serc i uszu, ku pożytkowi i zabawie. Większość z nich, to prawda, firmowana jest podpisem hrabiego Aleksandra Fredry, autora który bije ciągle rekordy teatralnego powodzenia, ale mimo to dla wielu nie jest komediopisarzem aż na tyle znanym, by nie intrygować, ciekawić i zaskakiwać. Nawet w sytuacjach (jakże już, niestety, rzadkich!), gdy teatr nie ma wobec Fredry tendencji odkrywczych, a widz może mieć przekonanie, że to co ogląda, najpewniej przypomina oryginał. Na szczęście, tak właśnie postąpił Teatr Ziemi Mazowieckiej prezentując "Damy i huzary", przedstawienie przygotowane starannie, z poczuciem humoru i komediowego tempa, zrealizowane na miarę sił i możliwości zespołu, który rozporządza określoną kadrą aktorską. To nie bezpodstawny zarzut; zwykło się bowiem uparcie
Tytuł oryginalny
Damy i Huzary
Źródło:
Materiał nadesłany
Życie Warszawy nr 117