"DO PIACHU" nie spodobało się Marcie {#os#16048}Fik{/#}. Ale nie chodzi tu wyłącznie o sprawę gustów, o których nie sposób dyskutować. Jej zarzuty, jak mi się wydaje, biorą się z nieporozumień i niedorozumień, a argumenty nie usprawiedliwiają kategorycznych wniosków. Marta Fik nie kwestionuje Różewiczowskiej optyki, ani Różewiczowskiego stylu. Nie, nie należy ona, oczywiście do tych krytyków, którzy protestują przeciw szarganiu świętości, przeciw "śmierdzielowi" w roli głównego bohatera sztuki, czy oburzają się na gęsto rzucane ze sceny mięso, a jednak uważa, że "duch prymitywizmu, jaki przeziera z większości bohaterów, udziela się samemu dziełu". Dla niej "Do piachu" rozsypuje się w obrazy, wątki, sprawy, same w sobie soczyste, interesujące, ważne, z których jednak nic nie wynika. Nie powstaje stąd tragedia, lecz pozory tragedii. "Właściwie - pisze - wszystko co w utworze najwartościowsze zawarł Różewicz przed laty w dosko
Tytuł oryginalny
Czy tragedia prawdziwa?
Źródło:
Materiał nadesłany
Polityka nr 21