Jaki będzie los fuksówki, zdecyduje w poniedziałek senat uczelni. - Na pewno pozna wyniki naszych ankiet. Wstępne my już je znamy, ale na razie nie możemy o nich mówić - dodaje dziekan Czołpinski. On sam ma już dość zamieszania wokół otrzęsin.- Jeżeli jednak potwierdzi się, że fuksówka się wynaturzyła i nie ma sensu, wtedy powiem jej "nie" - dodaje.
Jestem za fuksówka, ale nie zgadzam się na poniżanie ludzi. A tego u nas nie brakuje - mówi studentka białostockiego wydziału lalarskiego. - Jak patrzyłam z boku na tegoroczną fuksówkę, to dostałam jadłowstrętu - dodaje. Dlatego wypełniła ankietę, by przekazać władzom uczelni swoją opinię na ten temat. - I właśnie po to je przeprowadziliśmy - mówi Wiesław Czołpinski, dziekan wydziału lalkarskiego. - Od czwartku do wczoraj studenci i wykładowcy mogli anonimowo wypowiedzieć się o aktorskich otrzęsinach. Pytania były krótkie. Czy jesteś za fuksówka w szkole? Co trzeba zmienić albo poprawić, żeby zachować ten zwyczaj? - wymienia dziekan. Terror czy zabawa? Nie ukrywa, że ankiety to wynik burzy, jaką wywołał dziennik "Polska". Pod koniec października napisał, że fuksówka w białostockiej szkole teatralnej to poniżanie studentów, a nie dobra, teatralna zabawa. Otrzęsiny zostały porównane do wojskowej fali. Dziennikarze napisali, że