EN

29.04.1979 Wersja do druku

Czołowe zdarzenie

Wdzięk tej zabawy, którą nam Witold Filler pro­ponuje w warszawskiej "Syrenie" polega na bezpretensjonalności. Na dobrym humorze i celnym dowcipie. Nikt tu nie sadzi się na Paryż, na tamtą fachowość w zakresie lekkiej muzy, lecz pokazuje jak umie. Aktorzy bawią się, bo chcą bawić in­nych, pogodę ducha chcą sprowadzić na widownię. A sprzymierzeńców mają w autorach najcelniejszych tekstów satyrycznych, w "klanie szpilek" fir­mowanym przez Jana Pietrzaka - scenarzystę i reżysera "Czołowego zdarzenia". Pietrzak dał widowisku podtytuł "prawie kaba­ret". Prawie - bo tu kabaret przemawia i śpiewa z normalnej, teatralnej sceny, bez tej intymności, ka­meralności, jaką mu tradycja przypisała. Prawie - bo jest to także osobliwa rewia. Rewia naszych iry­tacji, fascynacji i sposobów na życie, wypowiedzia­nych w wierszach, piosenkach, skeczach, anegdo­tach nowego programu "Syreny". Teatru, który uporczywie szuka swojej drogi. Warto te poszukiwania obserw

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Czołowe zdarzenie

Źródło:

Materiał nadesłany

Kulisy nr 17

Autor:

Jerzy Adamski

Data:

29.04.1979

Realizacje repertuarowe