Ta sztuka przeszła niemal przez wszystkie sceny teatrów Związku Radzieckiego przy pełnych kompletach na widowni. Nic dziwnego, "Człowiek znikąd" Ignatija Dworieckiego pokazuje bez ogródek drażliwe konflikty jednego z dużych zakładów pracy w Leningradzie. Żywe sytuacje wzięte wprost z życia wciągają, zmuszają do porównań, refleksji. Reakcja publiczności warszawskiej na celne stwierdzenia i dialogi najlepiej zresztą świadczy o trafności wyboru przez Teatr Dramatyczny tego właśnie utworu, o którym tak pisze sam autor w liście do widzów Teatru Dramatycznego. "Połowę swojego życia spędza człowiek współczesny w pracy: w hali produkcyjnej, w laboratorium, przy biurku. Niekiedy ta właśnie część naszego tycia bywa znacznie bardziej dramatyczna od tego, co nazywamy tyciem prywatnym. Tymczasem w teatrze bywamy pod tym względem konserwatystami: jak byśmy chcieli w ten sposób powiedzieć, te scena jest po to przede wszystkim, by mówiąc o t
Źródło:
Materiał nadesłany
Głos Pracy nr 18