EN

28.04.1998 Wersja do druku

Człowiek, który nie znika

Bardzo łatwo przerobić "Sztukę" na "tok szok" ze sztuki szydzący. Lupa nie szydzi, nie szokuje, nie tokuje. Lupa sztukę ocala.

Na scenie trzech zwyczajnych, dorosłych mężczyzn: lekarz dermatolog, pracownik branży papierniczej i inżynier. Mówią o sobie: przyjaciele. Spotykają się regularnie od piętnastu lat, żeby ze sobą pobyć: pójść do kina. knajpy, pogadać. Przyjaźń zostanie wystawiona na próbę, kiedy Serge kupi nowoczesny obraz. Fizycznie to płótno pomalowane na biało. Rynkowo to płótno, które kosztuje 200 tys. franków. A dalej... Dalej wchodzimy już w sferę symboli, metafor, traktatów filozoficznych. I doświadczamy tej sfery, a nie tylko o niej gadamy. Chociaż na scenie się głównie gada. - Ten obraz to gówno - mówi Marc. - Tak... No, tak... - mówi Yvan. - On wcale nie jest biały - mówi Serge. - Tak... No, tak - mówi Yvan. Wydaje się, że konflikt jest błahy, że łatwo go i nazwać, i rozstrzygnąć. Komuś coś się podoba, komu innemu nie. Pozostałym jest przeważnie wszystko jedno. I już. Można by to zamknąć konkluzją: o gustach się nie dyskutuje. Al

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Człowiek, który nie znika

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wielkopolska nr 99

Autor:

Ewa Obrębowska-Piasecka

Data:

28.04.1998

Realizacje repertuarowe