EN

10.03.1995 Wersja do druku

Czarujący Radost

Mały stylowy stolik i dwa krzesła na widowni Małej Sceny Teatru Po­wszechnego, do tego ciepłe przytulne światło już przy wejściu tworzą atmo­sferę wieczoru, zanim jeszcze rozpo­cznie się spektakl. To prawie tak jak byśmy byli zaproszeni na jakąś ro­dzinną uroczystość do hrabiostwa Fredrów. Siedzimy oto w salonie, do którego za chwilę wejdzie gospodarz wieczoru, hrabia Fredro. Owszem, można ulec takiej iluzji, zwłaszcza że gospodarzem tego teat­ralnego wieczoru jest Radost - Łapi­cki, który pała tak wielką miłością do Fredry i tak jest mu hrabia bliski, iż - jak gdzieś powiedział - sam już nie wie, kto napisał te "Śluby", on czy Fredro. Toteż na swój jubileusz 50-lecia pracy artystycznej wybrał właśnie "Śluby panieńskie". Jest to już trzecie podejście artysty do tego utworu. Trzecie i najlepsze, najbar­dziej wyrafinowane interpretacyjnie, gdzie nastąpiła symbioza fredrowskiego języka z aktorem. Na pierw­szym planie bowiem jest tut

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Czarujący Radost

Źródło:

Materiał nadesłany

Słowo - Dziennik Katolicki nr 50

Autor:

Temida Stankiewicz-Podhorecka

Data:

10.03.1995