"Czarna komedia" angielskiego dramaturga Petera Shaffera, znanego wrocławskiej publiczności z wystawianych przed dwoma laty "Królewskich łowów słońca", jest zgrabnie napisaną i wielce zabawną farsą. Oparta została na pomyśle, według którego to co oglądamy na scenie toczy się w ciemności (uszkodziły się korki w domu głównego bohatera). Oczywiście tylko dla bohaterów sztuki, widownia bowiem widzi wszystko doskonale. Owe ciemności komplikują naturalnie sytuację, w jakiej znalazł się młody, niedoceniany artysta Brindsley oraz jego narzeczona Carol. Oboje oczekują wizyty ojca Carol oraz milionera Bambergera, który pragnie zakupić dzieła Brindsleya. Tymczasem, do wciąż nie oświetlonego mieszkania, przybywa dawna dziewczyna Brindsleya, sąsiedzi z różnymi interesami wreszcie elektryk, którego w dodatku wszyscy biorą za milionera. Owe ciemności są więc znakomitym pretekstem do wspaniałej zabawy. Więcej, same nasuwają proste i skuteczne działania
Tytuł oryginalny
Czarna komedia
Źródło:
Materiał nadesłany
Wieczór Wrocławia nr 154